Jak dowiedziałem się całkiem niedawno, co roku w połowie
września, w Olsztynie spotyka się całkiem spora grupa ludzi, którzy zbierają
się w jednym miejscu i filozofują na przeróżne tematy. Nie powiem, ciekawa
idea, ale spytacie, co to ma wspólnego z muzyką? Otóż coś tam ma. Festiwalowi Filozofii, bo tak nazywa się owa impreza, towarzyszył w
tym roku koncert, na którym zaprezentowały się dwa młode, lokalne zespoły- Cerber i Defying. Jako, że ostatnio wpadła mi w ucho twórczość tego
pierwszego, też pojawiłem się tego wieczora pod sceną.
Impreza odbywała się 7 września w olsztyńskim pubie Carpenter Inn. Gwarantowało to
kameralną atmosferę. Sala, w której miał miejsce występ zapewniała miejsce dla
kilkudziesięciu osób, a sami muzycy zajmowali po prostu jeden koniec
pomieszczenia, wydzielony od reszty barierkami. Warunki były zresztą dobrze
dopasowane do frekwencji. Przybyli spokojnie się zmieścili i były nawet miejsca
siedzące.
Klimat był, jednak sporo do życzenia pozostawiały kwestie
organizacyjne. Koncert zamiast zacząć się planowo o 20, rozpoczął się około 21.
Na tym jednak nie koniec kłopotów, bo jeszcze w przerwach między numerami
muzycy musieli walczyć o dobre brzmienie, działanie odsłuchów i tym podobne, co
znacząco przedłużyło trwanie imprezy. Zostawmy, jednak na boku to, co mniej
ważne i przejdźmy do sedna, czyli muzyki.
Pierwszy na scenie pojawił się Cerber i to on moim zdaniem zaprezentował się lepiej. Z ich
numerami jestem bardziej osłuchany za sprawą „Mad At The Soul” może stąd takie wrażenie. Jednak energiczne
granie spod znaku mieszaniny sludge i hardcore’u dobrze sprawdzało się w takiej
scenerii. Będzie przesadą pisać, że pod sceną aż się kotłowało, ale małe pogo
było. Na duży plus zachowanie wokalisty, który jak było widać, bardzo dobrze
czuje się na scenie, ba nawet pod nią i to podczas własnego występu.
Jako gwiazda wieczoru grał olsztyński Defying. Zespół prezentował spory kontrast w porównaniu z
żywiołowym Cerberem. Zarówno, jeśli
chodzi o stylistykę- progresywny rock/metal, jak i zachowanie na scenie- było o
wiele spokojniej. Trudno się jednak dziwić, skoro nagrania Defying to większości stonowane, klimatyczne, wielominutowe
kawałki. Momentami pojawiało się więcej mocy, ale były to tylko krótkie fragmenty
całego występu. Przy takim repertuarze duże brawa za zdolności kompozytorskie,
bo zespół potrafi uniknąć zanudzania słuchaczy i bardzo sprawnie operuje
dźwiękami, udanie łącząc złożone melodie i motywy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz