sobota, 21 kwietnia 2012

Artur Rojek opuszcza Myslovitz


Całą tą sytuację można by skwitować krótkim, ale treściwym „w końcu!”. Właściwie aż dziwne, że tyle czasu udawało im się to jakoś ciągnąć. Kto chociaż trochę interesuje się działalnością Myslovitz z pewnością niejednokrotnie słyszał, jakie relacje panowały wewnątrz grupy. Od dawna brakowało tam chociażby podstawowej nici porozumienia, która niezbędna jest w każdym zespole. W związku z tym informacja o odejściu Rojka, choć niespodziewana, nie jest dla mnie jakimś ogromnym zaskoczeniem.

Sporą niespodzianką jest dla mnie moment, w którym zespół zdecydował się na rozstanie z dotychczasowym liderem i wokalistą. O ile się nie mylę, to Nieważne jak wysoko jesteśmy… miał stanowić pierwszą część większej całości, która miała być uzupełniona drugim krążkiem o tytule dokończającym rozpoczęte zdanie. Szybciej liczyłem na zapowiedz wydania kolejnej płyty niż na wiadomość o roszadach personalnych. Chociaż szczerze mówiąc ostatnio Myslovitz zeszło na dalszy plan w mojej muzycznej hierarchii. O ile albumy do czasów Happiness Is Easy przestudiowałem mniej lub bardziej dokładnie, to płyty z 2011 roku chyba jeszcze nawet na dobrą sprawę nie przesłuchałem od początku do końca. Z tego, co pamiętam singiel przypadł mi do gustu, ale do zapoznania się z całym materiałem jakoś nie było okoliczności. Może zmienił mi się gust, ale jeszcze w czasach gimnazjum, Myslovitz (obok U2 oczywiście) było jednym z niewielu zespołów, które grały muzykę z pogranicza rocka i popu, a których słuchanie nie urągało moim długim, trv metalowym włosom. Szkoda, że nie będę już mógł się doczekać niczego na miarę moich ulubionych Rozmyślań przy śniadaniu.

 Jeden z moich ulubionych kawałków grupy

 Przechodząc, jednak do kwestii najważniejszej, a więc rozstania reszty ekipy z Arturem Rojkiem to wszystkie okoliczności wskazywały, że prędzej czy później to nastąpi. Wystarczy sięgnąć do pierwszej lepszej pozycji opisującej losy grupy, aby przekonać się, że zespół od pewnego czasu nie funkcjonował już tak jak należy. Poważnym sygnałem zwiastującym, że rozłam nastąpi raczej szybciej niż później był ostatni felieton mojego imiennika, Przemka Myszora w Teraz Rocku. Gitarzysta opisywał tam jak z jego perspektywy wygląda obecnie sytuacja w zespole i nie był to raczej pokrzepiający obraz. Największe tarcia istniały właśnie na linii Rojek – pozostali, gdzie instrumentaliści zarzucali wokaliście zbyt duży indywidualizm, małą skłonność do kompromisów i skupianie na sobie  całej uwagi. Dużo w tym racji, bo postać Rojka to w zasadzie pierwsze skojarzenie, jakie wiąże się z nazwą Myslovitz. Ciężko, jednak o inny stan rzeczy, biorąc pod uwagę funkcję, jaką pełnił w zespole Artur. Poza tym jakoś zawsze ciężko było mi uwierzyć, aby to właśnie wokalista był źródłem napięć pojawiających się w zespole. Kompletnie nie pasowało mi to do wizerunku Rojka, jaki sobie stworzyłem. Wydawało mi się to nieprawdopodobne, aby człowiek, tak z pozoru spokojny i małomówny mógł być jednocześnie tak konfliktowy. No cóż, to tyko pokazuje jak bardzo wizerunek sceniczny różni się od tego, co muzyk prezentuje, jako osoba prywatna.

Przyjmując jednak, że motywy rozstania to kwestie prywatne członków zespołu, przed obiema stronami staje teraz poważne wyzwanie – kontynuować osobno muzyczną działalność. Myślę, że chyba wbrew pozorom łatwiej jednak będzie w tej kwestii Rojkowi. Jego nazwisko to już rozpoznawalna marka na polskim rynku muzycznym, a posiadany przez niego głos jest charakterystycznym i pożądanym towarem. Co innego z funkcjonującym nadal Myslovitz. Nie umniejszając ani trochę tworzącym go muzykom, to jednak ciężko mi wyobrazić sobie kogoś innego za mikrofonem. Myśląc o grupie ze Śląska jednoznacznie nasuwa się obraz dotychczasowego frontmana i jego wokal, który w dużej mierze wyróżniał i definiował twórczość zespołu. Dla wielu fanów Myslovitz bez Artura może być już jedynie gorszą i uboższą wersją tego, co do tej pory uwielbiali. Osobie, która otrzyma teraz etat w grupie będzie naprawdę ciężko uciec przed porównaniami i moim zdaniem najlepiej byłoby, aby zespół zaangażował kogoś, kto będzie reprezentował zupełnie inny styl niż Rojek i przez to nie będzie aż tak obciążony jego dorobkiem. Myślę, że skoro zespół zdecydował się na zmiany personalne, to teraz powinien pójść za ciosem i znaleźć kogoś, kto pomoże mu tworzyć zupełnie nowy etap działalności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz