Pacta sund servanda. Obiecałem recenzję „Robaków”, tak, więc dziś obietnicy dotrzymuję. Jeśli do tej pory nie przeczytaliście jeszcze wpisu na temat spotkania z autorami krążka to polecam nadrobić lekturę (znajdziecie ją tutaj) przed zapoznaniem się z dzisiejszym wpisem. Od premiery nowego dzieła Luxtorpedy minął już tydzień. Przez te siedem dni czasu na zapoznanie się z materiałem było wystarczająco dużo, aby dokładnie przyjrzeć się wszystkim elementom. Dlatego dziś dla odmiany nie będzie tradycyjnej recenzji, ale postaram się raczej dzień po dniu ukazać jak układały się moje relacje z „Robakami”.
Dzień pierwszy – czyli oczywiste oczywistości – Po powrocie
ze spotkania z Luxtorpedą zabrałem się do przesłuchania całego krążka. Pierwsze utwory,
jakie zapisały mi się w pamięci podczas tego premierowego zetknięcia, to trzy
początkowe numery ("Hymn" znałem już wcześniej, dlatego tutaj się do niego nie
odnoszę). Na pierwszy ogień poszły, więc
najbardziej przebojowe i najłatwiejsze w
odbiorze kompozycje. „Psy Pawłowa” i „Serotonina” dają dobrego kopa na początek
i słuchacz nie zdąży się nawet dobrze obejrzeć, a już nadchodzi „Amnestia”. Ta
z kolei jest już trochę bardziej wyważona – dalej jest sporo czadu, ale pojawia
się powoli zapowiedz tego, co czeka na słuchaczy dalej.
Dzień drugi – "Gdzie ty jesteś?" – z początku płyty
przeskakujemy od razu do końca. Kiedy nasłuchałem się już najbardziej
przebojowych kawałków, moja uwaga powędrowała w zupełnie inne rejony. Utwór
pochodzący z repertuaru Pięć Dwa Dębiec znajduje się na drugim biegunie, jeśli
szukamy odniesienia do kompozycji, o których mowa wyżej. Jest spokojnie,
jednostajnie, pojawiają się kobiece wokalizy. Dobrze koresponduje to z poważnym
tekstem, jaki monotonnie wyśpiewuje Hans.
Dzień trzeci – eklektyzm – na „Robakach” znalazłem dwa
kawałki, które trudno mi zinterpretować inaczej niż jako zabawę z formą.
Pierwszy z nich to „Mowa Trawa”, który jednoznacznie przywodzi na myśl
thrashową stylistykę. Rozpędzona gitara, świdrujące solówki – wszystko się
zgadza. Niezmienny w stylu Luxtorpedy pozostaje tylko wokal Hansa. „Tajne
znaki” to z kolei popis wokalny. Użycie amerykańskiego akcentu do polskiego
tekstu sprawdza się w tym przypadku doskonale. Na tą chwilę to chyba zresztą
mój ulubiony kawałek na płycie.
Dzień piąty – Autystyczny bis –przed premierą pojawiały się
pytania czy na nowym krążku znajdzie się numer na miarę singla z pierwszego
albumu. Teraz chyba można już jednoznacznie powiedzieć, że „Robaki” mają swój
własny symbol (żeby nie powiedzieć
hymn;) Chodzi oczywiście o „Hymn”. Utwór zupełnie odmienny niż
„Autystyczny”, ale słuchając go czuć niesamowitą moc. Bez wątpienia numer
będzie brzmiał imponująco w wykonaniu na kilkanaście tysięcy gardeł podczas
Woodstocku.
Dzień piąty – dalsze poszukiwania – do tej pory opisałem
wszystko to, co samo skupiało na sobie uwagę podczas słuchania. Na „Robakach”
nie brakuje też jednak numerów z „drugiego szeregu”. Nie chodzi wcale o gorszą
jakość, czy o pojawiające się często „zapełniacze”, ale o kawałki, które
zostają trochę w tle od tych najlepszych i które wymagają skupienia się na
nich, aby uchwycić to, co w nich najlepsze. Do takich należą chociażby spokojne
„Wilka dwa” i „Gimli”. Żeby przekonać się do tych numerów trzeba dobrze się w
nie wsłuchać. To samo można powiedzieć o żywszych „Raus” i „Fanatycy” – nie
przyswaja się ich tak łatwo jak chociażby „Serotonina”, ale też wypadają
dobrze.
Dzień szósty – teksty – to bez wątpienia integralny element
płyty, który podnosi jej wartość. Litza i Hans nie śpiewają „o czymkolwiek”, ale o poważnych kwestiach -
często pojawia się motyw wiary, zwątpienia, życiowych problemów i miłości. Co
najważniejsze nawet najtrudniejsze tematy podjęte są bez patosu i w ciekawej
formie (autorzy zręcznie bawią się słowem).
Dzień siódmy – do czego można by się tu przyczepić – w
zasadzie to mógłbym zamknąć te rozważania dzień wcześniej, ale zawsze warto
zastanowić się, co jeszcze można by było zrobić lepiej. Przyczepić mógłbym się
w zasadzie do dwóch utworów – cały czas nie mogę przekonać się do „Tu i teraz”
i „Robaków”. Oba kawałki są dla mnie pozbawione jakiegoś wyróżnika, który
sprawiałby, że chciałoby się do nich wracać. No, ale to już pewnie kwestia
mojego gustu, bo z pewnością znajdzie się wiele osób, które uznają tytułowe
nagranie za mocny punkt playlisty.
Panie, jakie Psy Pawłowa, mylisz Republikę z Luxtorpedą. To Pies Darwina był...
OdpowiedzUsuńPoza tym w "Gdzie jesteś" wokalistą jest Deep z 52 Dębiec a nie Hans.