środa, 9 maja 2012

Spotkanie z Luxtorpedą - Warszawa, 09.05.12 (zdjecia)



Zgodnie z zapowiedziami 9 maja na półki sklepowe trafiła druga płyta Luxtorpedy. Zanim napiszę, jednak o samym krążku na początek parę słów o spotkaniu z zespołem. W ramach akcji promującej Poznaniacy pojawili się dziś o 18 w warszawskim Empiku przy ulicy Marszałkowskiej. Przy okazji podpisywania „Robaków”, grupa odpowiadała oczywiście na pytania zgromadzonych fanów oraz pozowała do wspólnych zdjęć. Oczywiście pojawiłem się na tym wydarzeniu, a poniżej możecie znaleźć krótką relację ze spotkania.


Na początek, trzeba powiedzieć, że zaczęło się od lekkiej obsuwy. Litza pojawił się na moment jakoś 15 minut po czasie żeby zakomunikować, że członkowie zespołu nie spali już od kilkunastu godzin, obecnie poszukują kawy i pojawią się, kiedy tylko znajdą życiodajny płyn. Na pocieszenie na pożarcie został zostawiony Kmieta, który nie był specjalnie rozmowny, ale za to rzucał w zgromadzonych specjalnymi zapałkami w opakowaniach z logo grupy. 

 Kmieta rzucający luxtorpedowe zapałki

 Po drobnych zawirowaniach zespół pojawił się wreszcie w komplecie. Na wstępie odśpiewano wspólne „Sto lat” dla Drężmaka, który obchodził akurat urodziny. Po tym można było już przejść do części zasadniczej. Swobodna atmosfera powoli się rozkręcała i po początkowym okresie, kiedy Litza i Hans prowadzili raczej luźną pogadankę, zaczęły płynąć pytania od fanów. Na pierwszy ogień poszły standardowe pytania typu: „Jak długo będziecie jutro grali(podczas Sonisphere)?”, „ Czy podczas Ursynaliów zagracie dłużej?” albo „Kiedy następna płyta?”. Następnie pojawiły się już bardziej ambitne zapytania, co pozwoliło zespołowi na dłuższe monologi oraz mocno rozluźniło klimat spotkania, bo muzycy, chociaż niewyspani,  byli w dobrych humorach. Szczególnie w tym względzie wyróżniali się Litza i Kmieta. Ten drugi świetnie tłumaczył fenomen nowego brzmienia Luxtorpedy – zawile wykładając o następstwach przekręcenia potencjometrów z pozycji 9 na 10. Litza z kolei ciekawie wspominał o złotych czasach niemieckiego projektu Turbo ( w składzie Friedrich, Hoffman, Goehs ;), o tym jak wyciągnął z garażu Ślimaka oraz niechęci do porównywania Luxtorpedy z Queens of Stone Age





 Jak widać, nad niektórymi pytaniami muzycy musieli się poważnie zastanowić

 
Kmieta tłumaczy o zawiłościach nowego brzmienia Luxtorpedy

Sporo udzielał się także Hans, który dzięki całkiem poważnej wykładni tekstu do utworu „Autystyczny” pomógł pewnej fance wygrać zakład. Raper opowiadał też o tym, jak to jest znaleźć się nagle w rockowej kapeli oraz o swoich odczuciach związanych z koncertowaniem. Najlepszą furorę zrobiło chyba jednak pytanie „Co o Robakach sądzą żony muzyków?”. Podczas, gdy Litza opowiadał o tym jak jego małżonka otwarcie opiniuje demówki i wspiera go w tworzeniu, ponownie popisał się Kmieta, który stwierdził, że jego żona chyba nie wiem, że gra on w Luxtorpedzie. Generalnie można powiedzieć, że zespół podczas spotkania nie rozwodził się nad poważnymi kwestiami, a w całym wydarzeniu chodziło raczej o dobrą zabawę. Pod koniec atmosfera zrobiła się mocno wyluzowana i praktycznie, co chwila leciały jakieś żarty. Na moment ożywił się nawet najbardziej milczący Krzyżyk, który na mocno oklepane pytanie o inspiracje zespołu, wypalił równie odkrywczo – „Iron Maiden”! 


Po około półgodzinnej części poświęconej na rozmowę zespół zabrał się za podpisywanie nowych płyt. Na początku muzycy wspominali o traumie związanej z podpisywaniem debiutanckiego krążka przez 3 godziny, tym razem wszystko przebiegło dużo szybciej. Ciężko mi oceniać, ale podczas spotkanie nie było chyba więcej niż 100 osób. Muzycy dosyć sprawnie złożyli autografy, po czym wytrwale pozowali do zdjęć. Warto wspomnieć, że Litza i spółka nie odmówili nikomu wspólnej fotki i pozostali na stanowiskach aż do odejścia ostatniego fana.

 Podpisywanie autografów też może być męczące;)

Spotkanie z Luxtorpeda oceniam zdecydowanie na plus. Grupa pokazała świetny kontakt z fanami. Wszystko odbywało się na luzie i jak najbardziej naturalnie. Może nie było żadnych poważnych rozważań, ale za to nie zabrakło humoru. Pod koniec nie zabrakło nawet okazji żeby porozmawiać indywidualnie z każdym muzyków i uścisnąć dłoń przed jutrzejszym koncertem.


 Zespół z najmłodszą obecną fanką




P.S.
Wybieram się oczywiście na Sonisphere, więc w weekend powinien pojawić się jakiś tekst z koncertu!

3 komentarze:

  1. Fajny opis

    Krzyżyk chyba nie żartował z tym Iron Maiden, bo to dla niego "kultowa" kapela :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki!

    W takim razie źle to odebrałem. Biorąc pod uwagę, że atmosfera była już mocno wyluzowana to zabrzmiało jakby się trochę nabijał ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde, na Woodstocku pozamiatali, ciekawi jesteśmy, czy i na nowym krążku będą koncertowe utwory na miarę "Autystycznego". Jutro nach empik :)

    OdpowiedzUsuń