czwartek, 12 lipca 2012

12.07.1962 - 12.07.2012 - 50 lat The Rolling Stones



Ten zespół zna chyba każdy. Niektórzy pewnie tylko z nazwy, albo za sprawą „Satisfaction”. Nie zmienia to jednak faktu, że Rolling Stones to obecnie żywa ikona rocka.  Podkreślenie nieprzypadkowe, bo w ich przypadku to spory wyczyn. Biorąc pod uwagę wesoły tryb życia członków grupy aż dziwne, że wszyscy dożyli sędziwego wieku, a The Rolling Stones nie podzieliło losu innej brytyjskiej legendy, Led Zeppelin.


Na szczęście jednak w tym przypadku wszystko potoczyło się szczęśliwie i dziś już pewnie nawet najwytrwalszy historyk zespołu nie byłby w stanie zliczyć ilości spożytego alkoholu, wciągniętego cracku czy dziewczyn, które przewinęły się przez backstage w ciągu ostatniego półwiecza działalności grupy. Właśnie o tym ostatnim chciałbym dziś wspomnieć, tzn. nie o fankach grupy tylko o fakcie, że dokładnie 50 lat temu powstał twór o nazwie The Rolling Stones. Jak zwykle w takich przypadkach nie da się oczywiście ściśle ustalić cenzury czasowej, kiedy powstała znana dziś na całym świecie grupa. Richards i Jagger już wcześniej spotkali się z zamiarem powołania wspólnej formacji, ale to właśnie 12 lipca w Marquee Club zespół po raz pierwszy pojawił się na scenie pod obecną nazwą. Ta została ponoć wymyślona naprędce na potrzeby występu i jak to bywa w takich sytuacjach prowizoryczne rozwiązanie okazało się najlepsze. Jak to wszystko potoczyło się później wszyscy doskonale wiemy. Można to skwitować krótkim drugs, sex and rock’n’roll, oczywiście w międzyczasie grupa zdążyła jeszcze nagrać 29 studyjnych albumów, zagrać około 40 tras koncertowych i podbić listy przebojów w kilkunastu (może kilkudziesięciu? ) krajach.

Ja sam nie jestem jakimś maniakiem Stonesów. Trochę dziwne, ale pierwszy kontakt z nimi zaliczyłem dzięki Acid Drinkers. Ekipa Titusa jak zresztą wielu innych wykonawców wzięła na warsztat "Satisfaction", który to kawałek doczekał się nawet teledysku w wykonaniu Kwasożłopów. Skoro poznałem, więc cover to trzeba było posłuchać też oryginału. W tej sytuacji sprawdziło się youtube, po przesłuchaniu kawałka, którego szukałem przyszła pora na następny i następny a skończyło się na przesłuchaniu kilku płyt. Ekspertem nie jestem, więc kończę zanim zacznę pisać jakieś bzdury a za to zostawiam kilka rzeczy do słuchania. 





4 komentarze:

  1. nieszczególnie lubię stonesów, mam wobec nich raczej mieszane uczucia, większą sympatią darzę wspomniany przez Ciebie led zeppelin, zresztą sam Lemmy Kilmister powiedział, że stonesi są 'pizdowaci', ale do rzeczy: nie masz wrażenia, że w porównaniu do innych genialnych brytyjskich zespołów jest znaaaacznie przeceniany?

    OdpowiedzUsuń
  2. Można tak powiedzieć. Chociaż ja prywatnie Stonesów nigdy nie ceniłem jakoś baaardzo wysoko. Jeśli chodzi o wyspiarskie zespoły to nie są grupą, którą chwaliłbym i bronił przy każdej okazji - w przeciwieństwie do np. U2 ;)Patrząc tak ogólnie to jednak The Beatles, Led Zeppelin, Pink Floyd czy Queen to trochę inna liga. Ale z tego to chyba sami Stonesi sobie zdają sprawę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że się zgadzamy. Blog Twój dodaję do obserwowanych no i zapraszam do mojego ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. O ile nic nie pokręciłem powinien już być w zakładkach ;)

    OdpowiedzUsuń