Od początku planowania prowadzenia tego bloga zakładałem, że
muzyka nie będzie jedyną rzeczą, o której będę tutaj pisał. W związku z tym
pojawiło się już kilka tematów filmowych, a nawet była mowa o piłce kopanej.
Zawsze jednak brakowało jakoś czasu, aby napisać coś o książkach, które czytam.
Z jednej strony nie było tego zbyt wiele, no chyba, że miałbym opisywać
podręczniki, a poza tym nie mogłem się za to zabrać. W wakacje mam plan
nadrobić swoje czytelnicze zaległości i założyłem sobie, że będę czytał przynajmniej
jedną książkę tygodniowo. Wątpię czy okaże się to realne, tym bardziej, że w
rozkładzie mam chociażby „Lód”. Na razie idzie jednak dobrze, bo udało mi się
doczytać „Nędzników”, których z dużymi przerwami męczyłem jakoś od kwietnia, a
ponadto mam już właśnie za sobą lekturę „Kłamcy” Jakuba Ćwieka.
Mam wrażenie, że ostatnio postać Lokiego stała się bardzo
modna. Avengersi, a wcześniej Thor mocno spopularyzowały wizerunek tego
nordyckiego boga i sprawiły, że ma on teraz swoje pięć minut wśród widzów.
„Kłamca” nie jest, jednak próbą wykorzystania powstałego trendu do podbicia
wyników sprzedaży napisanej naprędce książki. O ile dobrze pamiętam tytuł miał
premierę już dobrych kilka lat temu. Co z tego skoro i tak podczas czytania ma
się wrażenie, że autor tworzył książkę jakby w pośpiechu i wszystko opisane
jest po łebkach. Może to kwestia nagłego przeskoku po doświadczeniach z
sążnistymi opisami i przemyśleniami autorstwa Hugo, ale świat kreowany przez
Ćwieka wydaje się nie do końca nakreślony. W książce pojawia się masa świetnych
motywów i pomysłów, ale można mieć wrażenie jakby autor spisywał to wszystko w
pośpiechu i na kolanie przez, co nie miał czasu zagłębić się mocniej w tworzony
świat i lepiej przybliżyć go czytelnikom. W efekcie główny bohater uwija się
między jedną, a drugą misją i tak na prawdę nigdzie nie można zatrzymać się na
dłużej i wciągnąć się w opisywane wydarzenia. Wygląda to tak, jakby po krótkim
przedstawieniu sytuacji, autor starał się pokazać jak najwięcej, w jak
najkrótszym czasie. Dowiadujemy się, zatem, że po zwycięstwie anielskich
zastępów nad mieszkańcami Walchalli, Loki przechodzi na stronę zwycięzców i
zgadza się na współpracę. Bóg kłamstw ma zajmować się sprawami, których
skrzydlaci nie mogą lub nie potrafią rozwiązać. Na dobrą sprawę można jednak
powiedzieć, że „Kłamca” to raczej zbiór opowiadań niż pełnoprawna powieść.
Starałem się jak mogłem, ale za nic nie mogłem dostrzec tam jakiejkolwiek nici
fabuły, która rozwijałaby się podczas czytania. Loki z należytą sobie ignorancją
i zręcznością wypełnia kolejne zadania, ale nie prowadzi to do kompletnie
niczego. Czasem pod lufę nawinie się jakieś pogańskie bóstwo, czasem
mieszkaniec piekieł, a kiedy indziej przychodzi mu po prostu zastąpić jakiegoś
niespecjalnie rozgarniętego anioła stróża. Czyta się przyjemnie i jest nawet
wciągające, ale brak szerszej koncepcji na dłuższą metę denerwuje. Może w
kolejnych tomach zmieni się coś w tym względzie, ale po pierwszej części
pozostaje lekki niesmak.
Nie mogę się zgodzić z niektórymi napotkanymi recenzjami,
które opisują „Kłamcę” jako bestseller i hit. To prawda, książka jest dobra,
ale nic ponadto. Widać, że autor miał świetny koncept, ale moim zdaniem
zabrakło warsztatu, aby zrealizować wszystko na najwyższym poziomie. W efekcie
jest dobry pomysł, udane (chociaż momentami trochę przerysowane) postacie ale
brakuje tak podstawowej rzeczy jak spójna fabuła. Liczyłem, że gdzieś pod
koniec autor w jakiś zgrabny sposób połączy wszystkie poruszone wątki
tymczasem, choć zakończenie pozostawia pewne znaki zapytania, to tak na prawdę
nie doprowadza do jakiejś wyraźnej puenty czy podsumowania. Jeśli ktoś jeszcze
zastanawia się nad lekturą „Kłamcy” to mogę ją polecić, ale radzę nastawiać się
raczej na przyjemne czytadło niż porywające arcydzieło.
Będę musiał sprawdzić. ale to jak skończę "Pana Lodowego Ogrodu" Grzędowicza. W wolnej chwili obadaj:) Ciekawa rzecz.
OdpowiedzUsuńAkurat z tą serią jestem na bieżąco i nie mogę się już doczekać czwartego tomu, podobno autor kończy już nad nim pracę. Z tego, co pamiętam to chyba pierwsza część najlepsza, ale ogólnie to wszystkie mi się podobały. Przy trzeciej jakoś sobie wmówiłem, że to już ostatnia i przeczytałem chyba w dwa dni żeby poznać zakończenie a tu taka niespodzianka. Ogólnie fabryka ma kilku fajnych autorów u siebie. Jakiś czas temu mocno zaskoczyła mnie nowa "Achaja". Miałem nawet zamiar napisać o niej na blogu ale jak zwykle zabrakło czasu.
OdpowiedzUsuńTrzeba przy "Kłamcy" wziąć poprawkę na to, że teksty w pierwszym tomie zamieszczone, były w końcu dziełem jeszcze nastolatka, potem Ćwiek się wyrabia. Z drugiej strony, Dukaj też jak zaczynał miał lat naście...
OdpowiedzUsuń