niedziela, 15 lipca 2012

Grunwald na rockowo



Dziś kolejny wpis o rocznicowym charakterze. Tym razem nie chodzi jednak o powstanie jakiegoś zespołu, wydanie legendarnej płyty czy jubileusz związany z historycznym koncertem, choć oczywiście także będzie muzycznie. Wystarczy rzut oka na to, jaką mamy dziś datę i chyba wszystko jasne. Data 15 lipca to swego rodzaju fenomen. Podejrzewam, że 90% Polaków potrafi wskazać, że to właśnie tego dnia miała miejsce bitwa pod Grunwaldem.


Trochę to dziwne, bo nie jesteśmy narodem wybitnych historyków. Obnażają to różnego rodzaju ankiety prezentowane nieraz w telewizji przy okazji historycznych wydarzeń. Można w tym momencie przekonać się, że wiele osób ma problemy ze wskazaniem daty chrztu Polski, odzyskania niepodległości, nie mówiąc już o rozbiorach czy Unii Lubelskiej. Tymczasem bitwa pod Grunwaldem, obok stanu wojennego i może Konstytucji 3 maja to jedno z tych wydarzeń, które tkwi powszechnie w naszej świadomości i to z dokładnością, co do dnia. Nie ulega wątpliwości, że to jedna z największych bitew w dziejach polskiej wojskowości i świetne zwycięstwo, ale nie brakowało w dziejach równie doniosłych wiktorii i to nie raz o wiele donioślejszych konsekwencjach. Tymczasem to właśnie o tym, że 15 lipca „pobiliśmy Niemców” pamiętają niemal wszyscy. Niemała w tym zasługa systemu, który panował w Polsce do 1989 roku. Może to trochę naciągane wytłumaczenie, ale nie sposób przyznać mu choć trochę racji. W ówczesnym czasie obowiązywała zasada szukania wroga publicznego i podsycania nienawiści do Niemców. Idealnie nadawał się do tego epizod walki z żywiołem niemieckim reprezentowanym przez Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny. W historiografii i kulturze obowiązywał wizerunek zaborczego Krzyżaka, który chciał zniszczyć żywioł słowiański i zgermanizować Wschód. Oczywiście tzw. „parcie na wschód” to fakt niezaprzeczalny, a władze socjalistyczne umiejętnie wykorzystały ten wizerunek na własne potrzeby. Jednocześnie obowiązywała oczywiście zasada podkreślania wiekowej przyjaźni narodów słowiańskich. Stąd chociażby poparcie dla ekranizacji „Krzyżaków”, a wieloletnie problemy z nakręceniem filmu na podstawie „Ogniem i mieczem”. Sukces tych pierwszych podbudował kreowany oficjalnie  wizerunek Krzyżaków i idealnie spełnił rolę propagandową. W połączeniu z innymi działaniami w tym kierunku przyniosło to efekty w postaci powszechnej wiedzy o bitwie pod Grunwaldem. Wydarzenie to idealnie nadawało się na symbol. Jedna z największych bitew średniowiecza, wygrana przez połączone siły Polski i WKL, w którym silny był przecież żywioł ruski.

Dzisiaj w powszechnej świadomości bitwa pod Grunwaldem pozbawiona jest raczej ideologicznych naleciałości. Nadal jest to jedno z najbardziej pamiętnych starć, ale cała otoczka wokół wspominania tego wydarzenia ma raczej charakter kulturalny i ogólnie propagujący historię. Co roku na polach Grunwaldu odbywa się rekonstrukcja bitwy, która jest dużym wydarzeniem kulturalnym w regionie. Muszę przyznać, że chociaż odległość jaką mam do historycznego placu boju mógłbym spokojnie pokonać rowerem to nigdy nie byłem na rekonstrukcji. Kilka lat temu wybrałem się jedynie na wieczorną imprezę na polach Grunwaldu. Wówczas na tradycyjnym koncercie występowali Myslovitz i Kangaroz. To jednak nie jedyny punkt styku między Grunwaldem a muzyką. Wydarzenia z  1410 roku stały się obecne w muzyce za sprawą utworów je upamiętniających. Nie zagłębiam się tu w twory kapel o skrajnie prawicowych poglądach, a pewnie i takie by się znalazły. W 2010 roku z okazji 600-lecia bitwy starcie polsko-krzyżackie wzięły na tapetę dwa zespoły. W efekcie powstały dwa ciekawe i różne stylistycznie kawałki, które łączy oczywisty motyw przewodni. 

 Krzyżyk  i Kmieta jeszcze w Armii 

Grunwald w interpretacji olsztyńskich kabareciarzy

2 komentarze:

  1. "Dzisiaj w powszechnej świadomości bitwa pod Grunwaldem pozbawiona jest raczej ideologicznych naleciałości" - no nie wiemy, naszym zdaniem niektórzy politycy nawiązując do antagonizmów polsko-niemieckich mają też Krzyżaków na myśli. Bodajże w 2005 roku w wyborach coś takiego było w kampanii: http://www.youtube.com/watch?v=ySZKFHxMA8o

    OdpowiedzUsuń
  2. Na polityce to akurat średnio się znam ale mogę np. powiedzieć, że według mnie w procesie edukacji obecnie wszystko to jest podawane na chłodno i nikt nie stara się nikogo na siłę indoktrynować. Przynajmniej ja miałem to szczęście, że moi nauczyciele za bardzo nie politykowali. Co do filmiku to pochodzi z czasów, kiedy z polityką miałem jeszcze mniej do czynienia niż obecnie. Ale aż jestem pod wrażeniem, że coś takiego powstało i to jako poważny materiał. Bardziej mi to wygląda na jakiś kabaret. Utrzymane w podobnym tonie jak filmiki Szymona Majewskiego.

    OdpowiedzUsuń