poniedziałek, 23 lipca 2012

Top5: Covery


Strasznie dawno nie pisałem już nic w tym cyklu. I chyba właśnie przyszła pora żeby to zmienić. Co prawda wpisy z top5 miały pojawiać się w poniedziałki, a kalendarzowo mamy już wtorek to dla mnie zacznie się on dopiero jutro (dziś) około 8 rano. Czyli po drobnym naciągnięciu faktów wszystko się zgadza. A więc na tyle wyjaśnień i przechodzimy do rzeczy. A dziś jak już pewnie domyślacie się z tytułu hasło top5 potraktowałem od innej strony.

Nie będzie, więc o jednym zespole i jego pięciu najlepszych kawałkach. Zamiast tego do zestawienia trafia pięć różnych kapel, które najlepiej zinterpretowały cudzy utwór. Żeby było ciekawiej pod uwagę brałem tylko takie numery, które w oryginalnym wykonaniu niewiele miały wspólnego z metalem czy rockiem. Przeróbki utworów, które już pierwotnie brzmiały wystarczająco ciężko by trafić na Rockomotive to osobny temat, który być może jeszcze kiedyś poruszę. Tymczasem dzisiaj ten jeden raz na tapetę trafią między innymi Shakira czy Madonna. Szkoda, że do tego grona nie może dołączyć Lady Gaga, ale chociaż na youtube znalazłem masę przeróbek jej utworów to nic z tego nie zasłużyło chociażby na wyróżnienie.


Waka waka - na początek mój absolutny faworyt. Tylko z czystego obowiązku przypomnę, że oryginalnie kawałek wykonywała Shakira, jako piosenkę Mundialu 2010 w RPA ( i ta wersja także mi się podobała- czuć w niej było piłkarską atmosferę). Co do coveru to przyznam szczerze, że nie mam pojęcia kto za nim stoi. Autor ma na swoim koncie jeszcze kilka nagrań, ale poza tym przynajmniej jak na razie nie ujawnił się szerszej publiczności. Niezależnie od tego ta interpretacja "Waka waka" z miejsca mnie do siebie przekonała. Autorowi udało się idealnie wyważyć proporcje między zachowaniem przebojowości oryginału z dołożeniem odpowiedniego pazura. Do tego dochodzi jeszcze oczywiście świetnie dopasowany teledysk.


Daddy Cool - tu nie trzeba specjalnie przedstawiać autora coveru. Odpowiada bowiem za niego Naczelny Metalowy Skrzypek RP - Jelonek. Pierwszy raz słuchałem tego numeru podczas ubiegłorocznych Ursynaliów i pierwsze, co przyszło mi do głowy, to myśl, że za co by się ten genialny muzyk nie zabrał to i tak pod sceną może liczyć na młyn. Nie wiem, jak Wy, ale ja chętnie posłuchałbym całej płyty z jakimiś starymi popowymi przebojami w takiej interpretacji. 


Frozen - pora wytoczyć cięższe działa. Do tej pory było raczej grzecznie i spokojnie. Teraz pora na mocniejsze uderzenie. Madonna w wersji growl? Oczywiście, że się da. Początek jeszcze nie zwiastuje nadchodzącej burzy, ale później dzieje się na prawdę nieźle. Trochę powietrza wprowadza w refrenie kobiecy wokal, który kieruje utwór bliżej oryginału i sprawia, że całość brzmi jeszcze lepiej. Aha, za cover odpowiada oczywiście Thy Disease


I Feel You - Klasyka. Kto nie słyszał ten koniecznie musi nadrobić. 


In The Army Now - a to z kolei całkiem świeży kawałek. Utwór jako bonus trafił na "Carolus Rex" w edycji przeznaczonej na rynek USA. Jako ciekawostkę warto wskazać, że europejskie wydanie także zawiera cover pewnej znanej grupy, jednak już o typowo metalowym charakterze. O jaki numer chodzi? Polecam sprawdzić. Na prawdę warto zapoznać się z całym nowym albumem Sabaton.


P.S.
Z coverowaniem świetnie też radzi sobie Luxtorpeda. Poniżej dwa numery grane regularnie na koncertach. Na YT można znaleźć nagranie z Olsztyna, jednak na razie nie wiem jakiej jest ono jakości. Jutro sprawdzę i jeśli będzie warte polecenia to możecie go szukać tutaj lub na FB.












4 komentarze:

  1. A ja cały czas czekam na recenzję nowego FF i Soulfly'a:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie spodziewałem się, że ktoś jeszcze pamięta o Soulfly. Ale w takim razie widzę, że będę musiał napisać tak jak obiecałem ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Leży u mnie na półce to pamiętam;) Od napisania mojej recenzji przesłuchałem krążka jeszcze kilkanaście razy i trochę mi się zmieniło zdanie na jego temat. Teraz chyba dałbym oczko wyżej:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja już dawno nie słuchałem Soulfly i przed pisaniem będę musiał sobie porządnie przypomnieć. Najpierw pójdzie chyba jednak jeszcze kilka płyt z czerwca, bo to mam jeszcze tak na świeżo, teraz np. gra u mnie FF. Poza tym chciałem też napisać o biografii Behemotha tylko, że jakoś za bardzo nie mogę się za to zabrać i wszędzie ostatnio o niej pełno.

    OdpowiedzUsuń