Jest poniedziałek, więc pora
na kolejny odcinek top5. Dzisiaj na blogu pięć kawałków od Mastodon. O amerykańskiej kapeli nie trzeba się chyba specjalnie
rozpisywać, bo zna ją prawie każdy, a podejrzewam, że sporo osób miało także
okazję usłyszeć ją na żywo. Zespół ostatnio dosyć często odwiedzał Polskę. Był
w Warszawie na tegorocznych Ursynaliach
a rok temu na Sonisphere występował
przed Iron Maiden i Motorhead. Ja miałem okazję
uczestniczyć w tym drugim gigu.
Przyznam szczerze, że występ Mastodon nie zrobił na mnie specjalnego
wrażenia. To ewidentnie nie był ich dzień. Zmarznięta na kość publiczność nie
była specjalnie żywiołowa, a do tego nagłośnienie nie powalało, co mocno dawało
się we znaki przy rozbudowanych, skomplikowanych kompozycjach grupy. Nie miałem
okazji ocenić jak zespół wypadł podczas tegorocznych Ursynaliów, ale z relacji
znajomych wynika, że było lepiej. Na szczęście w przypadku studyjnych wersji
nie trzeba martwić się o jakość brzmienia i pozostaje tylko cieszyć się
niekonwencjonalną muzyką. Zgodnie z tytułem i korzystając z faktu, że Mastodon
nagrał jak na razie cztery LP, w dzisiejszym zestawieniu znajdzie się po jednym
przedstawicielu każdego albumu.
Burning Man – na pierwszy ogień ( i to dosłownie, bo właśnie ten
żywioł jest tematem przewodnim płyty) idzie kawał z wydanego w 2002 roku „Remission”. Debiut amerykanów to
najmniej lubiany przeze mnie krążek grupy. Jak dla mnie trochę za dużo to brudu
i chaosu. Trzeba przyznać, że ten chaos jest pod kontrolą, bo nawet na
pierwszej płycie zespół brzmi dojrzale, a kompozycje wydają się przemyślane.
Hearts Alive – pora na „Leviathan”
i najlepszy numer z tego krążka. Zespół pokazuje, że długość ma znaczenie.
Ponad trzynaście minut muzyki i ani chwili nudy. Na takie coś stać tylko
najlepszych muzyków. Nic dziwnego, że tym albumem Mastodon zdobył sobie szeroką
publiczność. Popularność bił chwytliwy „Blood
and Thunder”, do którego powstał nawet teledysk, ale dla mnie to właśnie „Hearts Alive” jest świadectwem, że
zespół wszedł na najwyższy poziom.
Colony Of Birchmen – początkowe krążki Mastodon wydawał z zegarmistrzowską regularnością, co dwa lata nowy
LP. Regularna była też parabola mojej sympatii do ich wydawnictw. Po lubianym
„Leviathan” przyszła pora na „Blood
Mountain”, którego nie darzę zbyt wielkim uczuciem.
Crack The Skye – zgodnie z wytyczonym rytmem pora na bardzo dobrą
płytę i taką właśnie jest „Crack The Skye”. Muzyka na krążku spokojniejsza niż
na wcześniejszych płytach, co zaliczam stanowczo in plus. Obok tak złożonych i
długich kompozycji jak „The Czar”
czy „The Last Baron” pojawiają się
też łatwiejsze w odbiorze np. singlowy „Oblivion”
czy kawałek tytułowy. Ten ostatni, z gościnnym udziałem Scotta Kelly’ego z Neurosis zapadł mi najbardziej w pamięć.
All The Heavy Lifting – po zamknięciu serii poświęconej czterem
żywiołom przed zespołem stanęło trudne zadanie w postaci wydania kolejnej
świetnej płyty, a poprzeczka zawieszona była naprawdę wysoko. Moim zdaniem „The Hunter” wstydu Amerykanom nie przynosi,
choć wśród recenzji pojawiały się nawet bardzo krytyczne głosy. Najnowsze
dzieło Mastodon to z pewnością coś innego niż można było słyszeć na
wcześniejszych płytach, ale nie oznacza to wcale, że muzyka tam serwowana jest
gorsza. Nie brakuje tu dobrych numerów, a mój wybór padł na wyróżniający się spokojnym,
miłym refrenem „All The Heavy Lifting”.
Czekam na Wasze opinie!
Uuuu łaa to będę miał problem:) Ale postaram się wyselekcjonować top 5:
OdpowiedzUsuń-Crusher Destroyer
-Trainwreck
-I Am Ahab
-Megalodon/Hearts Alive
-This Mortal Soil
Pierwsza trójka pewna, 2 (a w zasadzie 3) wymienne:)
Z tych kawałków, które wymieniłeś to w Burning Man jest genialna perkusja. Ja najbardziej lubię ich 3 pierwsze krążki w takiej kolejności: Leviathan, Remission, Blood Mountain. Leviathan to dzieło skończone, Remission ma niesamowitą dawkę energii i żywiołu, a BM nie jest jeszcze tak bardzo przekombinowany jak CTS czy łatwy jak TH:)
- Mother puncher
OdpowiedzUsuń- Megalodon
- The wolf is loose
- Crack the skye
- The Sparrow
To zdecydowanie jednak nie wyczerpuje puli z każdego albumu.