Dziś wybieram się na kolejny koncert do Hard Rock Cafe. Tym
razem w warszawskim klubie wystąpi Hunter, jedna z bardziej znanych kapel
metalowych w Polsce. Jednocześnie, po przejrzeniu kilku portali oraz for
internetowych muszę stwierdzić, że ten zespół to swego rodzaju fenomen na
naszej scenie. Chyba niewiele jest grup, które posiadają równie liczne grono
antyfanów, którzy ochoczo krytykują każde posunięcie swoich „ulubionych”
muzyków.
Oczywiście każdy ma prawo do swojej własnej opinii i może ją swobodnie wyrażać. Obecnie jest to o tyle łatwe, że Internet daje właściwie nieograniczone możliwości dzielenia się swoimi spostrzeżeniami. Niestety dyskusje na tematy muzyczne najlepiej pokazują wszelkie wady takiej wolności. Wystarczy wejść na pierwsze lepsze forum żeby dowiedzieć się, że Hunter nie jest trv, że Daray powinien wstydzić się tam grać, a zespół pomimo ponad 25 lat działalności kompletnie nic nie osiągnął. Ciekawe, że takie sądy wygłaszają osoby ukryte za monitorem i kompletnie anonimowe. Jak już napisałem na początku, rozumiem rzetelną krytykę osób, które wytykają zespołowi faktyczne słabości- np. często poruszana kwestia anglojęzycznych tekstów. Sam uważam, że Drak nie umie śpiewać w tym języku i lepiej, żeby unikał tego jak tylko może. Nie rozumiem, jednak, po co osoby rzekomo niezainteresowane daną grupą i deklarujące się, jako „niesłuchające” tracą czas na pisanie o czymś, co ich konkretnie nie obchodzi. Ciekawie do tej kwestii odniósł się ostatnio Czesław Mozil, który na łamach Metal Hammera opowiadał o różnego rodzaju hejterach, którzy pojawiają się w Sieci. Czesław użył trafnego określenia – „skanalizowania negatywnej energii online”.
Tym samym pojawia się głębszy problem niezwiązany tylko z
Hunterem, Mozilem czy innym konkretnym artystą. Chodzi mianowicie o ogólną modę
na bezpodstawne krytykowanie ( to chyba najłagodniejsze określenie) jednostek
czy zespołów, którym udało się coś osiągnąć. Moim zdaniem w świecie rocka i
metalu przybiera to szczególnie mocną formę. Na każdym kroku słuchać, że dany
zespół nie jest trv (dotyczy to zazwyczaj grup obracających się w cięższej stylistyce),
że ten artysta się już skończył ( nie ma to, jak napisać taki tekst, jako
komentarz na nowy album jednej z uznanych legend rocka) albo, że ten twórca
tylko kopiuje to, co grały już inne kapele ( to z kolei argument przeciw młodym
grupom). Może zamiast wygłaszania takich negatywnych komentarzy lepiej skupić się
na czymś pozytywnym. Nie mówię już o tym, aby takie osoby zaprezentowały własne
dokonania, bo zazwyczaj nie mają po prostu nic do zaoferowania, ale żeby zajęły
się tym, co lubią i pokazały światu, co ich zdaniem jest odpowiednio
wartościowe. Może w ten sposób udałoby się wyeliminować z Sieci, chociaż część
pojawiającej się tam żółci.
Ja pisząc o muzyce i wydarzeniach z nią związanych staram
się podchodzić do tematu właśnie w taki sposób. W większości piszę o rzeczach,
które przypadły mi do gustu i które chcę pochwalić. Nie oznacza to oczywiście,
że uciekam od krytyki. Niestety wiele rzeczy często nie spełnia związanych z
nimi oczekiwań i w tym wypadku nie można powstrzymywać się od kilku cierpkich
słów. Staram się jednak, aby była to krytyka rzetelna i uzasadniona, która
wnosi coś do dyskusji i nie opiera się na ciągłym negowaniu, a co najważniejsze
żeby była ona wyrażona w odpowiedniej formie. Kończąc już dzisiejszy wpis
zapraszam do rzeczowej i konkretnej dyskusji o muzyce oraz do kolejnych tekstów
na Rockomotive!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz