Kilka dni nie pisałem nic na tym blogu, jednak było to
spowodowane głównie weekendowym odwykiem od komputera. Zgodnie z planem miałem
dziś wrzucić notkę odbiegającą od tematów muzycznych i skupić się na Mrocznym
Widmie 3D. Niestety olsztyński Helios znacząco pokrzyżował moje założenia i
Gwiezdne Wojny wyszły z ramówki akurat, gdy już się na nie wybierałem. Nie
znaczy to jednak wcale, że ten wpis nie będzie miał charakteru kinowego.
Zamiast przenosić się jednak w dawne czasy do odległej galaktyki, zajmiemy się zdecydowanie
bliższą przeszłością i oddaloną o niespełna dwa tysiące kilometrów. Do tego
niepostrzeżenie wkrada się także wątek muzyczny. Będzie w końcu mowa o Żelaznej
Dziewicy… tzn. Żelaznej Damie.
Skoro nie udało mi się obejrzeć Mrocznego Widma to zdecydowałem się
postawić na Żelazną Damę. Film zebrał kilka prestiżowych nagród, jednak dla
przeciętnego widza, za jakiego się uważam o niczym to jeszcze nie świadczy. W
tym przypadku za nagrodami szła rzeczywista klasa i mogę z czystym sumieniem
polecić ten tytuł wszystkim zainteresowanym. Anglicy ostatnio chętnie nagrywają
filmy o znanych historycznych postaciach. Do tej pory były to raczej koronowane
głowy – Elżbieta I, Elżbieta II czy Jerzy VI. Wszystkim tym filmom towarzyszyły
mniejsze lub większe kontrowersje związane ze sposobem przedstawienia danej
postaci. Wyspiarze traktują swoich polityków ze zdecydowanie większym
autorytetem. Nieraz dosadne i przedstawiane z oczywistą subiektywnością
portrety głównych bohaterów wywołują żywą dyskusje. Nie inaczej jest w
przypadku opisywania losów Margaret Thatcher. Pod tym względem można podzielić
film na dwie zasadnicze części. Zwolennikom Żelaznej Damy na pewno nie
spodobają się fragmenty przedstawiające aktualne życie ex-premier. Thatcher
ukazana jest, jako osoba zniedołężniała i izolowana od społeczeństwa, uwięziona
w swoim własnym domu. Ponadto momentami sugerowane jest nadmierne zamiłowani do alkoholu a na
pierwszy plan całej opowieści wysuwa się watek ciągłego niedopuszczania do
świadomości informacji o śmierci męża. Z tym wizerunkiem zdecydowanie
kontrastuje ukazany w retrospekcji obraz Margaret Thatcher, jako nieugiętej i
odnoszącej sukcesy Żelaznej Damy. Reżyser staje tam wyraźnie po stronie
zwolenników pani premier i akcentuje, że pomimo problemów, z jakimi borykał się
ówczesny rząd, to właśnie upór, ambicja i bezkompromisowość Thatcher
doprowadziły do sukcesów Gabinetu Partii Konserwatywnej. Jednocześnie należy podkreślić,
że przy całym subiektywizmie prezentowanej wizji, film nie zbliża się też do
formy pochwalnego peanu. Ostatnia uwaga odnośnie kwestii merytorycznych to
fakt, że Żelazna Dama nie powinna odstraszać nawet osób niechętnie
podchodzących do wszystkiego, co wiąże się z historią. Co prawda przynajmniej
podstawowa wiedza z zakresu dziejów XX wieku pomaga orientować się w fabule,
jednak film dobrze radzi sobie z odpowiednim wyważeniem ilości prezentowanych
faktów. Na pierwszy plan wysuwają się problemy uzdrowienia brytyjskiej
gospodarki oraz wojny o Falklandy a pozostałe kwestie są jedynie
zasygnalizowane.
Mówiąc o Żelaznej Damie nie sposób nie nawiązać do Żelaznej Dziewicy. Steve
Harris pytany o inspiracje nazwania grupy Iron Maiden nie wymieniał nigdy
przydomka Margaret Thatcher, jednak losy londyńskiej grupy i pani premier nie
raz łączyły się bardzo blisko. Najbardziej znanym przypadkiem jest okładka
singla Sanctuary, gdzie w towarzystwie Eddiego, w raczej mało chlubnej roli,
pojawia się właśnie ówczesna szefowa gabinetu. Wydawnictwo to wzbudziło wówczas
wiele kontrowersji na Wyspach i na zespół posypały się gromy . W odpowiedzi na
to muzycy pozwolili Żelaznej Damie odegrać się na maskotce grupy. Na okładce
kolejnego singla – Women in the Uniform to właśnie Thatcher czai się na Eddiego
z karabinem maszynowym. Historia całkiem ciekawa i można by powiedzieć, że zastosowana,
jako typowy sposób na podbicie popularności, dzięki wywołaniu skandalu. Po
poznaniu politycznej kariery Thatcher można jednak znaleźć w tym głębszy sens.
W pierwszych miesiącach sprawowaniu urzędu Żelazna Dama nie cieszyła się duża
popularnością. Wdrożone reformy nie przynosiły jeszcze rezultatów a ich
tymczasowe skutki mocno uderzały w społeczeństwo. Możliwe, że muzycy Iron
Maiden sami odczuwali skutki polityki pani premier i nie należeli wcale do jej
zwolenników. Była to zresztą sytuacja typowa dla ówczesnej brytyjskiej
młodzieży. Choć Harris i spółka zawsze odcinali się od punkowej stylistyki,
wyrosłej właśnie, jako sprzeciw na sytuację panującą wówczas w Anglii, to sami
także byli buntownikami. Warto oglądając Żelazną Damę pomyśleć, jaki wpływ
miała kariera polityczna Thatcher na zespoły z nurtu NWOBHM. Film dobrze pokazuje,
przeciw czemu buntowali się ówcześni młodzi ludzie, wyrażając swój sprzeciw
często także w muzyce.
Komentarz ponad 4 miechy od ukazania się wpisu ale dopiero dzisiaj trafiłem dość przypadkowo na tą stronę.
OdpowiedzUsuńTaka ciekawostka - ponoć na okładce jednego z singli Iron Maiden umieszczono żelazną damę w żelaznej dziewicy - narzędziu tortur od którego wzięto nazwę zespołu ale niestety płytka nie trafiła do sprzedaży z taką oprawą graficzną.Chodziło chyba o singiel Sanctuary.
Zapraszam w takim razie ponownie ;)
OdpowiedzUsuńO tym akurat nie słyszałem, ale ogólnie na starszych okładkach Maideni starali się umieszczać sporo smaczków. Kiedy muzyka była na winylach i grafiki miały duży format to miało to sens. Teraz niestety przy małym pudełku cd niewiele widać, a szkoda bo na "Live After Death" czy "Powerslave" jest sporo ukrytych ciekawostek.