Od dzisiaj (a właściwie od wczoraj) uwielbiam Cinema City.
Przyznam, że jako fan nie popisałem się specjalnie z wizytą w kinie na Mrocznym
Widmie 3D. Zamiast iść na seans od razu po premierze, czekałem i czekałem, aż w
końcu, kiedy już chciałem się wybrać, Helios przestał grać SW. Na szczęście
ostatnio przeglądałem repertuary kin i okazało się, że jeszcze nie wszystko
stracone. Gwiezdne Wojny można nadal obejrzeć na srebrnym ekranie właśnie w CC!
Nie było więc na co dłużej czekać.
Film nie cieszy się już zbyt dużym zainteresowaniem. Co
prawda poranne seanse są raczej mało popularne, ale też pierwszy raz zdarzyło
mi się żebym miał salę wyłącznie dla siebie. Przynajmniej nikt nie przeżuwał
popcornu nad moim uchem.
Co do samego filmu to cały opis mógłby ograniczyć się do
stwierdzenia, że to przecież Gwiezdne
Wojny! Nic z tego, że to prawdopodobnie najsłabsza część ze wszystkich
sześciu. Według mnie film nadal ma
klimat świata Star Wars i już za samo to ocena szybuje wysoko do góry. Może i
jest wkurzający Jar Jar, ale równoważy to z nawiązką jeden z moich ulubionych
bohaterów- Qui-Gon Jinn. Bitwa Gungan jest wprawdzie według mnie kompletną
porażką, ale za to możemy podziwiać jeden z najlepszych pojedynków na miecze
świetlne w historii Gwiezdnych Wojen.
Tak więc jeśli chodzi o ogólną ocenę całości od strony fabuły to każdy z
pewnością ma już swoją wyrobioną opinię. Nie mówimy przecież o filmie nowym
,ale o produkcji która pierwszy raz weszła do kin w 1999 roku. Zdaję sobie
sprawę, że wówczas (były to czasy mojej wczesnej podstawówki) o wiele łatwiej
było zrobić na mnie wrażenie, ale sentyment do Mrocznego Widma pozostał mi do
dziś. Oczywiście, że trzynaście lat temu rzeczą, która zrobiła na mnie
największe wrażenie były znakomite efekty specjalne i niezwykła malowniczość
świata, a inne niedoróbki schodziły na dalszy plan. Dziś podchodzę już do wielu
aspektów bardziej krytycznie, ale dla mnie Mroczne Widmo to rodzaj kosmicznej
baśni, którą ma się przyjemnie oglądać bez doszukiwania się kolejnych wpadek.
Wróćmy jednak do tego, co stanowiło o sile pierwszej części
nowej trylogii w 1999 roku, czyli do efektów specjalnych i ich nowej odsłony w
wersji 3D. Pod tym względem film wywołał u mnie mieszane odczucia. Efekt głębi
jest dobrze widoczny w scenach kiedy postacie rozmawiające ze sobą są
usytuowane w różnych odległościach od widza. Liczyłem natomiast na lepszy efekt
podczas ukazywania Naboo i Coruscant. Malowniczy pałac królewski czy gęsto
zabudowana powierzchnia stolicy Republiki mogłyby znakomicie prezentować się w
3D. Tymczasem planety wyglądają dosyć płasko i widać, że potencjał nie został
wykorzystany należycie. Podobnie można powiedzieć o podróży łodzią podwodną
Obi-Wana, Qui-Gona i Binksa przez jądro
Naboo . Liczyłem, że podwodne sceny będą prezentowały się niczym w przyrodniczym
Podwodnym Świecie 3D z Imaxu. Niestety nic z tych rzeczy. Na szczęście
pojawiają się także sceny gdzie technikę 3D wykorzystano niemal do perfekcji.
Niesamowite wrażenie robią wyścigi ścigaczy na Tatooine. Ujęcia z kokpitu
Anakina sprawiają, że naprawdę czuje się prędkość pojazdu a świat na ekranie
wydaje się na wyciągnięcie ręki. Podobne wrażenia towarzyszą scenom w kosmosie.
Bitwa na orbicie Naboo wypada przekonująco, a szczególne wrażenie robi przelot
pojazdu Anakina przez chmarę myśliwców
federacji. Na koniec zostawiłem sobie kluczowy element Gwiezdnych Wojen-
pojedynek na miecze świetlne. Walka z
Darthem Maulem moim zdaniem ustępuje
tylko pojedynkowi Obi-Wana z Vaderem i sama w sobie jest niesamowicie
efektowna. Przyznam szczerze, że nie odczułem specjalnej różnicy podczas
oglądania jej wersji 3D. Ruch postaci jest na tyle dynamiczny, a w kadrze
dzieje się tak wiele, że trzeci wymiar nie jest zbyt dobrze widoczny, ale nawet
bez tego możliwość oglądania tej sceny ponownie na wielkim ekranie wynagradza
wszystkie niedostatki.
Jak oceniam Mroczne Widmo 3D? Choć nie jestem specem od
techniki trójwymiarowej to wyraźnie widać, że Gwiezdne Wojny nie są arcydziełem
w tym względzie. Wobec szumnych zapowiedzi Lucasa można by spodziewać się
naprawdę czegoś więcej. Jako fan SW nie mogę jednak powiedzieć złego słowa o
filmie. Pierwsza część sagi podobała mi się i nadal mi się podoba mimo
wszystkich jej niedociągnięć. Pod adresem Gwiezdnych Wojen od zawsze były
kierowane liczne głosy krytyki, ukazujące niedociągnięcia i niekonsekwencje
zawarte w filmach. Pomimo tego należę do fanów, którzy stawiają plusy dodatnie
ponad wszystkimi plusami ujemnymi i zawsze chętnie wracam do oglądania
kolejnych epizodów. Tym samym liczę, że już w przyszłym roku będę mógł obejrzeć
Atak Klonów 3D. Kolejne części nowej trylogii są co raz bardziej widowiskowe,
więc wszystko wskazuje na to, że pod względem wykorzystania techniki 3D będzie
już tylko lepiej.
P.S Zapomniałbym o jednej rzeczy, może szczegółowej, ale
która zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. W wersji 3D zamiast kukły pojawia się
animowana postać Mistrza Yody, która prezentuje się o wiele lepiej i bardziej
pasuje do wizerunku wiekowego Jedi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz