środa, 21 marca 2012

Mroczne Widmo 3D - w końcu obejrzane!



Od dzisiaj (a właściwie od wczoraj) uwielbiam Cinema City. Przyznam, że jako fan nie popisałem się specjalnie z wizytą w kinie na Mrocznym Widmie 3D. Zamiast iść na seans od razu po premierze, czekałem i czekałem, aż w końcu, kiedy już chciałem się wybrać, Helios przestał grać SW. Na szczęście ostatnio przeglądałem repertuary kin i okazało się, że jeszcze nie wszystko stracone. Gwiezdne Wojny można nadal obejrzeć na srebrnym ekranie właśnie w CC! Nie było więc na co dłużej czekać.


Film nie cieszy się już zbyt dużym zainteresowaniem. Co prawda poranne seanse są raczej mało popularne, ale też pierwszy raz zdarzyło mi się żebym miał salę wyłącznie dla siebie. Przynajmniej nikt nie przeżuwał popcornu nad moim uchem.
Co do samego filmu to cały opis mógłby ograniczyć się do stwierdzenia,  że to przecież Gwiezdne Wojny! Nic z tego, że to prawdopodobnie najsłabsza część ze wszystkich sześciu.  Według mnie film nadal ma klimat świata Star Wars i już za samo to ocena szybuje wysoko do góry. Może i jest wkurzający Jar Jar, ale równoważy to z nawiązką jeden z moich ulubionych bohaterów- Qui-Gon Jinn. Bitwa Gungan jest wprawdzie według mnie kompletną porażką, ale za to możemy podziwiać jeden z najlepszych pojedynków na miecze świetlne  w historii Gwiezdnych Wojen. Tak więc jeśli chodzi o ogólną ocenę całości od strony fabuły to każdy z pewnością ma już swoją wyrobioną opinię. Nie mówimy przecież o filmie nowym ,ale o produkcji która pierwszy raz weszła do kin w 1999 roku. Zdaję sobie sprawę, że wówczas (były to czasy mojej wczesnej podstawówki) o wiele łatwiej było zrobić na mnie wrażenie, ale sentyment do Mrocznego Widma pozostał mi do dziś. Oczywiście, że trzynaście lat temu rzeczą, która zrobiła na mnie największe wrażenie były znakomite efekty specjalne i niezwykła malowniczość świata, a inne niedoróbki schodziły na dalszy plan. Dziś podchodzę już do wielu aspektów bardziej krytycznie, ale dla mnie Mroczne Widmo to rodzaj kosmicznej baśni, którą ma się przyjemnie oglądać bez doszukiwania się kolejnych wpadek.

Wróćmy jednak do tego, co stanowiło o sile pierwszej części nowej trylogii w 1999 roku, czyli do efektów specjalnych i ich nowej odsłony w wersji 3D. Pod tym względem film wywołał u mnie mieszane odczucia. Efekt głębi jest dobrze widoczny w scenach kiedy postacie rozmawiające ze sobą są usytuowane w różnych odległościach od widza. Liczyłem natomiast na lepszy efekt podczas ukazywania Naboo i Coruscant. Malowniczy pałac królewski czy gęsto zabudowana powierzchnia stolicy Republiki mogłyby znakomicie prezentować się w 3D. Tymczasem planety wyglądają dosyć płasko i widać, że potencjał nie został wykorzystany należycie. Podobnie można powiedzieć o podróży łodzią podwodną Obi-Wana, Qui-Gona i Binksa  przez jądro Naboo . Liczyłem, że podwodne sceny będą prezentowały się niczym w przyrodniczym Podwodnym Świecie 3D z Imaxu. Niestety nic z tych rzeczy. Na szczęście pojawiają się także sceny gdzie technikę 3D wykorzystano niemal do perfekcji. Niesamowite wrażenie robią wyścigi ścigaczy na Tatooine. Ujęcia z kokpitu Anakina sprawiają, że naprawdę czuje się prędkość pojazdu a świat na ekranie wydaje się na wyciągnięcie ręki. Podobne wrażenia towarzyszą scenom w kosmosie. Bitwa na orbicie Naboo wypada przekonująco, a szczególne wrażenie robi przelot pojazdu Anakina przez chmarę  myśliwców federacji. Na koniec zostawiłem sobie kluczowy element Gwiezdnych Wojen- pojedynek na miecze świetlne.  Walka z Darthem Maulem  moim zdaniem ustępuje tylko pojedynkowi Obi-Wana z Vaderem i sama w sobie jest niesamowicie efektowna. Przyznam szczerze, że nie odczułem specjalnej różnicy podczas oglądania jej wersji 3D. Ruch postaci jest na tyle dynamiczny, a w kadrze dzieje się tak wiele, że trzeci wymiar nie jest zbyt dobrze widoczny, ale nawet bez tego możliwość oglądania tej sceny ponownie na wielkim ekranie wynagradza wszystkie niedostatki.

Jak oceniam Mroczne Widmo 3D? Choć nie jestem specem od techniki trójwymiarowej to wyraźnie widać, że Gwiezdne Wojny nie są arcydziełem w tym względzie. Wobec szumnych zapowiedzi Lucasa można by spodziewać się naprawdę czegoś więcej. Jako fan SW nie mogę jednak powiedzieć złego słowa o filmie. Pierwsza część sagi podobała mi się i nadal mi się podoba mimo wszystkich jej niedociągnięć. Pod adresem Gwiezdnych Wojen od zawsze były kierowane liczne głosy krytyki, ukazujące niedociągnięcia i niekonsekwencje zawarte w filmach. Pomimo tego należę do fanów, którzy stawiają plusy dodatnie ponad wszystkimi plusami ujemnymi i zawsze chętnie wracam do oglądania kolejnych epizodów. Tym samym liczę, że już w przyszłym roku będę mógł obejrzeć Atak Klonów 3D. Kolejne części nowej trylogii są co raz bardziej widowiskowe, więc wszystko wskazuje na to, że pod względem wykorzystania techniki 3D będzie już tylko lepiej.

P.S Zapomniałbym o jednej rzeczy, może szczegółowej, ale która zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. W wersji 3D zamiast kukły pojawia się animowana postać Mistrza Yody, która prezentuje się o wiele lepiej i bardziej pasuje do wizerunku wiekowego Jedi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz