czwartek, 15 marca 2012

Na szybko: Empik znów się nie popisał



Dziś nadarza się dobra okazja żeby trochę ponarzekać. Wracając do domu postanowiłem wstąpić do Empiku żeby zaopatrzyć się w najnowszą płytę Soulfly. Enslaved miała swoją premierę trzynastego marca, więc nie spodziewałem się większych problemów z dostępnością albumu. Ekipa Maxa Cavalery ma już swoją renomę, a samo wydawnictwo cieszyło się sporym zainteresowaniem już od długiego czasu, stąd liczyłem, że sieć potraktuje tą pozycję priorytetowo i dostarczy na półki zaraz po premierze. Niestety okazuje się, że osoby kierujące działem muzycznym rozumują zupełnie inaczej niż ja. Po bezowocnych poszukiwaniach na regałach udałem się do działu info i tam spotkało mnie niemałe zaskoczenie. Pan z obsługi poinformował mnie, że jak na razie płyta nie pojawiła się w żadnym z warszawskich salonów i w sumie to jeszcze dokładnie nie wiadomo czy Enslaved będzie dostępna w Empiku. Po pewnym czasie (spektakularne odkrycie!) Pan odkrył, że płyta jest dostępna w przedsprzedaży na stronie internetowej, jednak, co już mniej optymistyczne, zamówienia będą realizowane dopiero po dwudziestym marca.


Nie jestem specem z dziedziny dystrybucji płyt, ale przecież Polska nie jest jakimś zadupiem, gdzie nie można sprawnie sprowadzić świeżo wydanego albumu. Dziwi mnie, że Empik w ten sposób podszedł do sprawy, bo przecież dni bezpośrednio po premierze to najlepszy okres na sprzedaż albumu, kiedy fani po intensywnej kampanii reklamowej szukają zapowiadanego dzieła na pułkach sklepowych. Nie zdziwiłbym się wcale, gdyby takie osoby, znudzone czekaniem, postanowiły nabyć wybraną płytę w mniej legalny sposób. Nie chcę w tym miejscu usprawiedliwiać ściągania płyt z Sieci, ale takie okazje prowokują do tego, pokazując pewną ignorancję wobec odbiorcy. Tymczasem moim zdaniem to właśnie owa „druga strona”- poczynając od samych artystów, przez wydawców, dystrybutorów i sprzedawców, powinna starać się dotrzeć do fana i wykazać swoje zaangażowanie.

Co ciekawsze nie jest to pierwsza taka sytuacja, z jaką miałem do czynienia. Prawie dokładnie rok temu identyczna kwestia powstała w momencie premiery… Blunt Force Trauma autorstwa Cavalera Conspiracy, kiedy przez długi czas po premierze płyty wciąż brakowało w Empiku. Węszyciele spisków z pewnością wyczuliby tu jakąś zmowę przeciw Brazylijczykowi, jednak faktem jest, że Empik nie przykłada się specjalnie do wydawnictw metalowych. Szkoda, że sytuacja wygląda w ten sposób, bo wydawałoby się, że od największej i najpopularniejszej sieci oferującej sprzedaż płyt można oczekiwać czegoś więcej.

3 komentarze:

  1. Z nimi tak jest często. Szybki przykład: Death Magnetic Mety. Do mnie płytka w wersji deluxe dotarła z Niemiec dzień po premierze (i zapłaciłem za nią z przesyłką niecałe 40zł) podczas gdy koleś na swojego preordera czekał jeszcze ponad tydzień i wydał 60zł:) Zauważ, że ten sklep jest nastawiony na muzykę innego typu: np. taka Lana Del Rey czy Gotye bardzo szybko pojawili się w salonach bo jest to produkt zdecydowanie bardziej nośny od zespołu Maxa. Ja tego książkowo-muzycznego trolla omijam szerokim łukiem, zdecydowanie wolę MM i S (chociaż akurat Soulfly o wiele tańszy tam nie był) i do E chodzę w ostateczności jak już nawet w internecie czegoś nie mogę znaleźć. Bo zazwyczaj z internetu z przesyłką jest taniej niż u nich na miejscu. A jeśli coś pojawi się u nich w promocji to możesz być pewien, że gdzieś indziej jest jeszcze taniej;) A mnie szlag trafia jak patrzę, że ludzie w Stanach na amazonie mogą dostać Enslaved za niecałe 9$ (w sieci bestbuy za 10$), w Anglii za 9 funtów a u nas zdziera się z ludzi 55zł za deluxe...
    btw. dodałem Cię do polecanek w RSSach:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za podpowiedz;) Nawet nie pomyślałem żeby szukać Soulfly w tych sieciówkach. Będę musiał wybrać się na poszukiwania do którejś z nich. Empik przyciąga mnie głównie tym, że jest zawsze "po drodze" a do MM czy S muszę specjalnie jeździć. Ja jeśli kupuje nowe płyty to raczej staram się osobiście bo liczę, że będzie taniej i szybciej a poza tym ma to swój klimat Jak się okazuje niestety nie zawsze tak jest;/ Również dodaję do polecanych;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A widzisz! Jeśli chcesz kupić jakiś album to odwiedź MM albo S - możesz liczyć na ceny niższe o ok 5-20zł. Soulfly akurat jest tańszy o 5zł ale np. widziałem, że nowy Opeth i Dream Theater w sieciówkach kosztowały w okolicach 39,99 a w E 59,99;) Różnica jest odczuwalna. Ja jeszcze przed zakupem zawsze odwiedzam allegro, ebaya i angielskiego amazona(chociaż też wolę osobiście kupować). Często zdarza się taka sytuacja, że lepiej zamówić z internetu bo z przesyłką wyjdzie taniej niż na miejscu w sklepie (albo za takie same pieniądze jak za zwykłą u nas można stamtąd mieć deluxe:).

    OdpowiedzUsuń